Wydawca: Sun & Moon Records
Ten zespół darzę ogromną atencją od kilku lat. Jako jedni z nielicznych na polskiej scenie nie boją się eksperymentów, które są niczym środkowy palec dla polskich metalofców. Ale co najlepsze – ich eksperymenty uważam za jak najbardziej udane.
Mowa o Mord’A’Stigmata. Ich nowy krążek miał – bagatelka – grubo ponad roczną obsuwę. Ale w końcu jest, na imię mu „Antimatter” i w dodatku rozłożył mnie na łopatki. Jeśli ktoś zna ich debiutancki krążek, ten… w ogóle nie mógł się tego spodziewać. „Antimatter” jest płytą bardzo różną od „Uberrealistic”, ale wciąż nie jest na tyle łatwą, by po dwóch przesłuchaniach coś o niej napisać. Dlatego mi zabrało to circa dwa miesiące. Generalnie, Mord’A’Stigmata poszło jeszcze mocniej w stronę post-black metalu – choć to stwierdzenie jest dość powierzchowne, użyte by naprowadzić tych, którzy nie kojarzą muzyki Statica i ekipy. Nagromadzenie riffów, wtrąceń, swego rodzaju „muzycznych didaskaliów” jest tu wszechobecne. „Antimatter” zaskakuje co i rusz, „Metatron and the Waters” czy (przede wszystkim) „…it Writes the names of Ghosts” to najlepsze przykłady, jak bardzo Mord’A’Stigmata usiłuje złamać black metalowy kościec i wypuścić swoją muzykę na szersze spektrum. I – koniecznie trzeba dodać – założony cel w pewnym stopniu zostaje osiągnięty. „Antimatter” jest pełna niepokoju, intryguje – nigdy nie możesz być pewny, jaki będzie następny dźwięk. Co prawda nadal z czystym sumieniem można nazwać zespołem metalowym. Nawet biorąc pod uwagę pokręcony „Eternity Is Pregnant”, z klaustrofobicznym klimatem szpitala dla nerwowo chorych. Jak dla mnie ten krążek nie ma słabego momentu, czy to w kwestii muzyki, czy wokali dzielonych pomiędzy Ion’a a Silencera, czy wreszcie w kwestii layout’u książeczki. Szczerze mówiąc nie wiem, czy Polska jest już gotowa na Mord’A’Stigmata. Ambitne zespoły nigdy nie miały tutaj łatwego życia i duża ilość ludzi wciąż niechętnie sięga po dźwięki, jakie generuje Non Opus Dei, Shadows Land czy właśnie kapela z Małopolski. Szkoda, choć prawdą jest, że lepiej mieć kilku kumatych słuchaczy, niż zastępy młodzieży pędzącej za stadem.
Mord’A’Stigmata nie nagrała normalnego krążka – to mogę Wam z pewnością powiedzieć. Tak się jednak składa, że ta płyta jest jedną z najlepszych jakie słyszałem przez ostatnie kilkanaście miesięcy, mam tylko nadzieję, że trzeci krążek wyjdzie wcześniej niż w 2014. A nawet jeśli – podejrzewam, że warto będzie czekać.
Ocena: 10/10
Tracklist:
1. | Blood of the Universe | ||
2. | Kinetic Dogma | ||
3. | De Magnum Opus Solis | ||
4. | Antimatter | ||
5. | Metatron and the Waters | ||
6. | Serpent Salvation | ||
7. | …it Writes the names of Ghosts | ||
8. | Theophagia | ||
9. | Eternity is Pregnant |
