Skip to main content

Wydawca: Worship Tapes

Jeśli w epoce kamienia łupanego istniał jakiś black metalowy zespół, to wyobrażam sobie, że grał dokładnie tak jak Morbid Winds.

Ta kapela to bowiem wspaniały przykład tego, co oznacza słowo „prymitywizm” w muzyce. Składająca się z czterech numerów demówka „The Endless Ritual of the Night” charakteryzuje się topornością, której dziś próżno szukać. Nie da się poczynić chyba większego regresu, jeśli chodzi o black metal i osobiście ja sobie folguję wielce przy takiej muzyce. Muzyka jest prosta jak umysł przeciętnego kibola, czasem tylko przyspieszająca. Na wokal nałożony pogłos, więc wszystko brzmi jeszcze bardziej archaicznie i obskurnie. To jest metal z najgłębszych nor i piwnic, utrzymany w hellhammeryzująco – bardzo wczesnomayhemowskim duchu. Gdyby nie to, że muzycy tworzący Morbid Winds są doświadczonymi wyjadaczami to bym sobie pomyślał, że to kapela jakichś młokosów co dopiero uczą się grać, dlatego wybrali dość bezpieczne kompozycje, hehe… Nie mogę powiedzieć, by był to materiał który rzuca na kolana, ale jak ktoś lubuje się – jak ja – w prostocie i prymitywizmie to narzekać nie powinien.

Ja nie narzekam w każdym razie. Kilkanaście minut topornej młócki ku chwale Szatana – rzecz w sam raz jeśli macie ochotę na ohydny metal.

Ocena: 7/10

Tracklist:

1. Worms of Filth
2. The Symbol of Disgrace
3. We, the Darkness
4. The Endless Ritual of the Nigh
Oracle
16847 tekstów

Sarkazm mu ojcem, ironia matką i jak większość bękartów jest nielubiany. W życiu nie trzymał instrumentu w ręku, więc teraz wyżywa się na muzykach. W obiektywizm recenzencki wierzy w takim samym stopniu jak we wniebowstąpienie, świętych obcowanie i grzechów odpuszczenie.

Newsy

Nowy album Waxen

OracleOracle23 kwietnia 2016

Skomentuj