Wydawca: Deformeathing Productions
Kurczę, przyznam że zdziwiłem się, gdy zobaczyłem że najnowsza płyta Moanaa ukaże się w Deformeathing Production, bo ten label kojarzy mi się przede wszystkim z napierdolem w death metalowym czy grindowym stylu. A tu wpada sobie taka Moanna z całkowicie odmiennymi dźwiękami.
Wcześniejsze płyty recenzował Łysy i Pathologist – generalnie się nimi zachwycali. Ja mam kurwiszka wasza mać jednak problem z „Embers”, gdyż nie do końca siedzi mi taka stylistyka w ogóle. Nie czuję do końca tej ekspresji, nie rusza mnie ona. Słyszę, że to fajna muzyka, a „Embers” chyba jest najlepszą z tych płyt, a mimo wszystko – nie mogę się przekonać do słuchania twórczości tej grupy. Jakoś nie mogę się na niej skupić, nie przyciąga mnie niczym szczególnym – a jak sobie grają to ja od razu zaczynam myśleć o testach do Koła Fortuny albo, że bzykam się z DiCaprio… wróć, wcale o tym nie myślałem. Jeśli miałbym Wam jednak opisać tę muzykę i nie zapuszczać się póki co w wartościowanie czy jest dobra czy nie – sześć ciężkich, dusznych numerów, z jednej strony trącącymi jakimś smutkiem, desperacją, zadumą. Cholera wie, czym jeszcze. Nie mam za bardzo do czego porównać tej muzyki, klimatu i tak dalej – nie siedzę w tym, stety bądź niestety. Może jakaś Cult of Luna, może ISIS? Choć taki „Lie” jakoś podskórnie kojarzy mi się z twórczością Mord’A’Stigmata, choć może to porównanie naciągane jest? Nie wiem, kiedyś coś tam słyszałem od tych bandów to może bym mógł takie porównanie nakreślić? Przepraszam, że tym razem jestem Wam nieprzydatny.
To może umówmy się tak, że nie będzie oceny, bo jakby była to w moim prywatnym rankingu pewnie plasowałaby się gdzieś w połowie skali, a zdaję sobie sprawę, że takie podejście do Moanaa byłoby dla nich krzywdzące. Nie moja muzyka, ale Wy sobie sprawdźcie, jeśli lubicie post metal.
1. | Nothing | ||
2. | Lie | ||
3. | Triad | ||
4. | Inflexion | ||
5. | Expire | ||
6. | Embers |
