Wydawca: Hell’s Heabangers Records
Ten zespół nie powinien nazywać się Malefic Throne, ale MorbidAngelCorpse. Z dwóch powodów – składu oraz samej muzyki. Jeśli Was zaciekawiłem to czytajcie dalej.
Bowiem twórcami „Malefic Throne” są trzy osoby – Steve Tucker, Gene Palubicki oraz John Longstreth. Doskonale to słychać w muzyce tego zespołu, bowiem te trzy utwory to dokładnie wypadkowa dokonań Morbid Angel i Angelcorpse. Ja jestem szalikowcem tych drugich no i ma się rozumieć, że bardzo jaram się tymi pierwszymi, więc tej kooperacji przyklasnąłem z miejsca. Panowie połączyli co najlepsze w obu tych hordach i wyszła im doprawy doskonała EPka. Intensywność jest tutaj wręcz porażająca – choć absolutnie nie jest to nic odkrywczego, to ja słucham tego z olbrzymią przyjemnością. Co prawda więcej tutaj jakby pierwiastków zaczerpniętych powiedzmy z „Domination” niż krążków Angelcorpse, ale absolutnie mi to nie przeszkadza. Na końcu dostajemy jeszcze cover „Nuclear Winter”. Całkiem spoko, ale żeby jakoś odmienił moje życie to nie mogę powiedzieć. Bardziej jarają mnie te trzy autorskie kawałki. Trzeba być malkontentem najgorszego sortu, żeby narzekać na takie granie. Ja mocno wspieram inicjatywę tych trzech typów.
I oczywiście czekam na więcej. Malefic Throne nie pierdoli się w tańcu i nie bierze jeńców, więc zdecydowanie polecam.
Ocena: 8/10
