Jeśli spojrzeć na miks łatek jakimi opisywany jest ten projekt, może się lekko zakręcić w brzusiu. Jedna z recenzji przywołuje M. Mansona z lat 90. Tagi z Bandcampa – Doom, Post, Progressive. Gdzieś też widziałem jeszcze łatkę Sludge. Mam wrażenie, że zespół bawi się słuchaczem, podając takie tagi. Lub sam do końca nie wie jak określić, to co tworzy.
I całkiem możliwe, że obie opcje są prawdziwe. Ponad 42 minuty materiału – sporo. W mojej opinii nawet za dużo. W pewnym momencie kolejnego już przesłuchania łapałem się na tym, że w okolicach połowy utwory numer pięć (przedostatni na płycie,) mam już dość tej muzycznej zupy. A Panowie wrzucili do niej sporo składników. Jaka jest wspólna cecha?
Powiedzmy, że „ciężka muzyka”. Rozumiana jako pewna forma ekspresji w której mieszczą się takie tuzy ekstremy jak Hunter, Coma, Illusion, czy inny Houk. Taki wczesny 21 wiek na pełnej. I żebyśmy się dobrze zrozumieli. Leshy nie gra jak żaden z wymienionych – na ich szczęście. Chodzi mi jak wspomniałem o formę ekspresji muzycznej i wokalnej, które dały tym zespołom popularność, ale jednocześnie przyczyniły się do zrobienia z nich memów. Wyszydzania przez prawdziwych metalowców tamtego czasu. Co oczywiście też jest memiczne. No, ale nie o tym tutaj.
Tę ekspresję przywołuję tutaj nie bez przyczyny. Postać wokalisty. Jego głos w pierwszym kontakcie dramatycznie odstaje od muzyki. Na minus. Tylko, że kolejne przesłuchania, jak również zapoznanie się z dostępnymi video z koncertów, dają nieco inny obraz. Mam wrażenie, że wszelkie aspekty wokalne są tutaj podporządkowane wizji wokalisty na cały zespół. Wydaje mi się, że traktuje on muzykę, teksty i swój własny głos jako nie do końca poważny w przekazie performance.
Używa on tutaj celowych wokalnych „przejaskrawień” , aby uprawomocnić ten swój koncept na zespół. Oczywiście równie dobrze może po prostu nie potrafi śpiewać i pisać słabe tekstów, a ja dorobiłem tylko do tego legendę.
Wracając jeszcze na koniec do samej muzyki. Nie jest on zła. Natomiast brakuje w niej jakiegoś core. Miejsca od którego wychodzą wszelkie zapożyczenia, hołdy i eksploracje gatunków. Tu jakiś post, tam hardcore. I – sam nie wierzę w to co teraz napiszę – ale w sumie to ciekawi mnie w jaką stronę Leshy pójdzie. Na tę chwilę – dla mnie średnio.
Ocena: 6/10
Tracklist:
- Knieje
02.Kamień i lód
03.Wiraż
04.Nie powiem
05.Peregrynacja
06.Zeszpecenie
