Nawet nie pamiętam kto pisał do mnie w sprawie recenzji tego krążka. Po prostu pewnego dnia zjawił się w mojej skrzynce. Nie jest bardzo świeży, ale widzę, że kapela sama go promuje – plus dla nich że coś w ogóle robią, a nie siedzą i czekają, aż Szatan im ześle sławę i bogactwo.
W sumie nie wiedziałem, czego się spodziewać po kapeli z taką nazwą – przyznam, że miałem pewne obawy, bo i logo i okładka jakieś takie trącące lekkim kiczem. Odsłuchawszy jednak całość wielokrotnie stwierdzam, że nie jest tak źle. Haiduk wycina black / death metal, który w pierwszej kolejności kojarzy mi się z naszymi krajanami z Behemoth – jest agresywnie, z dozą siarki, ale i melodii (najtrafniejsze porównanie to chyba „Satanica” i „Zos Kia Cultus”), dodatkowo Luka, który jest jedyną personą w tej kapeli ma barwę głosu zbliżoną do Nergala. Tempo jest bardzo szybkie, zaś sama muzyka wpada w pamięć – może głupio to zabrzmi, ale chwilowo kojarzy mi się to z melodyką bałkańską albo węgierskimi czardaszami – świdrujące, szybkie zagrywki, tego typu sprawy. Oczywiście należy to wziąć w olbrzymi cudzysłów. Ale pokazuje to z drugiej strony, że muzyk Haiduk wie, jak ciekawie skomponować materiał. No i ponadto „Spellbook” jest bardzo dobrze i nowocześnie wyprodukowany – nie mówię, że uwielbiam ten rodzaj brzmienia, ale czuć, że przyłożono się w studio. Gdyby nie to, że po odsłuchaniu całej płyty w głowie pozostaje jedynie myśl, że „brzmiało nieźle, jak Behemoth”, to ocena byłaby może ciut wyższa.
Myślę, że kilku osobom, zwłaszcza zakochanym w zespole na „be” propozycja Haiduk się spodoba. Kilku innym może nie tak bardzo, a jeszcze innym w ogóle. Życie.
Ocena: 6,5/10
Tracklist:
1. | Lich | ||
2. | Stormcall | ||
3. | Black Wind | ||
4. | Maelstrom | ||
5. | Forcefield | ||
6. | Hex | ||
7. | Tremor | ||
8. | Fire Wield | ||
9. | Lightning | ||
10. | Vortex |