Wydawca: Inferna Profundus Records
Fuck Off And Die! znam z ich poprzedniej dużej płyty, która jest przyzwoitym materiałem, ale jakoś namiętnie do niego nie powracam. Za cztery lata powiem Wam jak przedstawia się sytuacja z „Sociopathic Regression” i czy różni się od moich dzisiejszych przemyśleń.
Litewski one man band porusza się w okolicach black/thrash metalu zmieszanego z punkiem i tym podobnymi, brudnymi gatunkami. W jakimś stopniu kojarzyć się to może z Witchmaster, jednak nie jest to najszczęśliwsze porównanie względem muzyki. Klimatem raczej. Koleś napierdala dziko, czasem zdobędzie się na deklamację o charakterze paranoika, który to światem gardzi, a potem powraca do swojego napierdalania. Wszystko jest raczej proste, bez zbędnych urozmaiceń, czasem wpleciono jedynie pomiędzy te ataki szału sample z filmów, noise’owe elementy czy tym podobne bzdety. Szczęśliwie, nie rozbijają one tak spójności, jak w przypadku wcześniejszego krążka. Pomimo względnej jednolitości materiału, słychać nieśmiałe próby urozmaicenia struktury utworów. Jak to wypada? Powiedzmy, że mogło być lepiej, ale i tak nie jest źle. W zasadzie to o całym „Sociopathic Regression” można by tak było stwierdzić – dobry krążek, ale czegoś mu brak. Atmosfera mizantropii raz wypada tutaj naturalnie, czasem czuć jakby wszystko było robione na siłę. Podobnie sprawa ma się z tymi typowymi wkurwionymi kawałkami – raz Cię człowieku zeszmacą i rozpierdolą, a raz przejdziesz koło nich obojętnie. Taki już urok Fuck Off And Die! i ja tego niestety nie zmienię.
Z tym zespołem zaznajomić się można, zawsze to coś lepszego niż pedalskie zawodzenie emo metalowców. Podejrzewam, że większego wrażenia na Was nie wywrze, no ale mogę się mylić. Jak dla mnie – nieco lepiej niż średnio.
Ocena: 6,5/10
Tracklist: