Wydawca: Werewolf Promotion
Mam dziwną słabość do zespołów, które za punkt honoru (ups, czy antifa już jedzie?) przyjęły sobie kultywowanie polskiej szkoły black metalu z lat dziewięćdziesiątych. Nie wiem dlaczego, może po prostu taki sentyment z czasów gdy poznawałem Mastiphal, Behemoth, Hermh, Sacrilegium i inne takie?
Forst Whispers para się taką właśnie odmianą pagan/black metalu. Ten krążek, tylko z ciut gorszą produkcją, mógłby spokojnie ukazać się w 1996 roku. Zimne, proste riffy, niemało spokojniejszych, akustycznych wtrętów, polskie teksty wyśpiewywane mało odkrywczą barwą wokalu – takiego trochę gardłowego schrieku. Czuć cholernie tę „polskość” w black metalu autorstwa Forest Whispers i nie jest to bynajmniej zarzut. Wiedzą, że odrobina melodii nie zaszkodzi, ale i mają pojęcie, że black metal wymaga przede wszystkim agresji. Z drugiej strony, o tej muzyce napisano już wszystko i nawet nie wiecie, jak trudno mi wymyślić coś nowego w recenzji takiej płyty jak ta. Że na okładce znajduje się zimowy krajobraz? Że teksty opiewają mrok, śmierć i tak dalej? Że kapela na zdjęciach nawet wygląda jak wyjęta z ziniacza z lat dziewięćdziesiątych? W końcu, że wydane to zostało w wytwórni o adekwatnym profilu, a nie w przypadkowym labelu, który akurat się zgłosił? Faktycznie, jest prawdziwe i zapełnia miejsce recenzji! No to podsumowujemy!
„Zamieć” jest naprawdę w porządku, o ile właśnie w black metalu nie szuka się niczego nowego, żadnych jego koneksji z innymi gatunkami, okazji do lansu na instagramie czy zawierania nowych fejsbukowych znajomości.
Ocena : 7/10
Tracklist:
1. | Wstąpienie | ||
2. | Gniew | ||
3. | Zamieć | ||
4. | Nocy milcząca | ||
5. | Skazanie | ||
6. | Wieczna ciemność | ||
7. | Popioły marnego istnienia | ||
8. | Spokój |