Wydawca: Selfmadegod Records
Przed przystąpieniem do recenzji drugiego albumu Encoffination, sprawdziłem co wypisałem o nich ostatnim razem i na ile chłopaki zmienili swoją muzykę.
„Ritual Ascension Beyond Flesh” nie powaliło mnie na kolana, całość została tam spierdolona przez niezbyt czytelną produkcję, co przekładało się na odbiór materiału jako całości. I na tym polu Encoffination się poprawiło, trzeba im to przyznać – „O’ Hell, Shine in Thy Whited Sepulchres” brzmi mocno i czytelnie, a nic przy tym nie traci na swoim ciężarze. Ale za zmianą brzmienia idzie i zmiana muzyki. Chociaż, czy aż zmiana? Debiut miał proporcje rozłożone mniej więcej po równo pomiędzy death i doom metalem. Nowa płyta kapeli z Kalifornii to obecnie w przytłaczającej (tak, „przytłaczającej” to dobre słowo, oddaje klimat albumu) mierze doom metal. Riffy mozolnie sączą się w głąb Waszych uszu i wypełniają Was gęstą, smolistą mazią. Brzmi to wszystko naprawdę pogrzebowo i apokaliptycznie, zwłaszcza jak Encoffination doda jeszcze tu i tam odgłos bicia dzwonów – „Annunciation of the Viscera”, która zamyka cały krążek doskonale oddaje zawartość płyty, bo w tym dziesięciominutowym tworze mamy całą esencję obecnego ducha tego duetu. I w zasadzie wszystko okej, ale nadal jakoś nie mogę się przekonać do Encoffination do końca. Po prostu cały czas brakuje mi w tej muzyce czynnika, który sprawi, że będę do tej płyty powracał częściej niż do przeciętnego krążka. Debiut od zrecenzowania przesłuchałem może raz, „O’ Hell, Shine in Thy Whited Sepulchres” na pewno będzie częstszym gościem niż jedynka, ale również nie przewiduje sytuacji, że nie wyjdzie z odtwarzacza.
Podsumowanie? Jest lepiej, ale uważam, że stać Encoffination na jeszcze więcej. Może trójka sprawi, że przekonam się do tego zespołu całkowicie. Na razie są na dobrej drodze, ale nic więcej.
Ocena: 7/10
I recenzja po angielsku u Mike’a z Old Death Metal Webzine.
Tracklist: