Okej, ja bardzo lubię taką muzykę, choć może nie jest to szczyt ekstremy. Ale czyż nie brzmi to pięknie? I czyż znajdą się tutaj osoby, które nie lubią sobie czasem posłuchać porządnego hard rocka?
Ja Wam dziś przedstawię kapelę co zowie się Dead Lord. Młoda to kapela, a tworzona przez ludzi, którzy na co dzień siedzą w zdecydowanie brutalniejszych klimatach (kojarzycie Morbus Chron, prawda?). No ale w przerwach widać lubią poczuć się jak gwiazdy rocka, ot taki Phil Lynott. Bo właśnie Thin Lizzy na tych dwóch kawałkach słychać najwięcej, przynajmniej moim zdaniem. I o ile pierwszy numer kojarzy mi się z „Jailbreak”, o tyle drugi kawałek raczej z późniejszą twórczością wspomnianej kapeli, z okresu „Renegade” czy „Thunder and Lightning”. Dodatkowo całość brzmi odpowiednio staro, więc spokojnie słysząc Dead Lord po raz pierwszy możecie ulec złudzeniu, iż właśnie odnaleźliście jakąś nieznaną Wam wcześniej perłę z lamusa. A tu taki wał! No mnie chłopaki straszny prezent zrobili, bo świetnie wpływa na mnie takie granie.
A że to tylko dwa utwory, to jeszcze mam straszny niedosyt. Ale poczekam, bo mam nadzieję, że wkrótce dostaniemy większą porcję muzyki Dead Lord.
Ocena: 8/10
Tracklist:
01. No Prayers Can Help You Now
02. Onkalo
Rzeczywiście skojarzenie z Jailbreak samo się narzuca. A czy słyszał Autor o kapelach takich jak Orchid lub Witchcraft ? Co prawda te zdecydowanie bardziej inspirują się Black Sabbath (wczesnym), ale muzę robią na poziomie i w starym stylu:
https://www.youtube.com/watch?v=Zk9Cws3LQ2w
https://www.youtube.com/watch?v=nz3MHiNYoUY
Zna, zna – fakt, muza inna, feeling ten sam.