Wydawca: Debemur Morti Productions
Nie macie ostatnio wrażenia, że w przypadku niektórych kapel skala promowania jakiegoś materiału, jest zupełnie nieproporcjonalna do jego jakości?
Ostatnio co chwila jestem bombardowany w mediach społecznościowych sponsorowanymi postami, zawierające treści muzyczne delikatnie rzecz ujmując niskich lotów. I chyba tak też jest i w przypadku Cultus Profano. Co chwila napotykam to charakterystyczne promocyjne zdjęcie, zrobione zdaje się na pustyni. I ja przynętę łyknąłem i postanowiłem sprawdzić ich najnowszą płytę zatytułowaną „Accursed Possession”. Po naprawdę wielokrotnych przesłuchaniach mogę niestety napisać jedynie, że jest to dość przeciętny black metal. Technicznie rzecz ujmując wszystko tu niby jest na miejscu. Zagrane jest to przyzwoicie i brzmienie też nieźle to wszystko dopina. Problem z tą płytą jest jednak taki, że nic po przesłuchaniu nie zostaje mi w głowie. Jedynym numerem, który mogę w jakiś sposób wyróżnić, jest „Devoted to the Black Horns, Op. 16”, a to dzięki temu, że ma całkiem fajny wstęp w postaci wolnego i bardzo „mgłowego” riffu. Na pochwalę zasługują też niezłe wokale. Akurat mordę drze tu jegomość i niewiasta o bardzo polskim nazwisku Kołodziej. Naprawdę chciałbym napisać o płycie amerykanów więcej pochwał. Czuje, że Cultus Profano może się kiedyś przekształcić w naprawdę ciekawy i oryginalny band.
Na ten moment jednak wieje mi ta płyta nudą i w dalszym ciągu nie mieści mi się w głowie, że aż tak się ich promuje. Takie czasy…
Ocena: 6,5/10
Tracklist:
