Skip to main content

I kolejna propozycja od płodnego Brazylijczyka – sprawdźmy więc, czy i co się zmieniło w muzyce Crushing Axes.

Poprzedni krążek zespołu, jaki recenzowałem, nosił tytuł „Legends”. Potem coś tam jeszcze wyszło, a teraz o ile wiem to właśnie „Black Book” jest najnowszym wydawnictwem tego jednoosobowego zespołu. Szczerze mówiąc, to z jednej strony ta muzyka trochę się zmieniła, z drugiej zaś – nie do końca. Stylistyka jest ta sama, czyli sporo topornego doom metalu, wymieszanego z różnorakimi wpływami, od death, przez black po heavy metal i odrobinę epiki. Całość jest rytmiczna i niestety ma się wrażenie, że spora część płyty zagrana jest na jedno kopyto. Ponadto chwilami kompozycje brzmią dla mnie jak przypadkowy zlepek pomysłów – w takim „Farawell” na przykład mamy całkiem niezłą melodię, ciekawe riffowanie, które ni z gruszki ni z pietruszki zostaje przerwane świdrującą solówką w tle której pobrzmiewa automat perkusyjny. Czyli nie wiele się zmieniło od mojego ostatniego randez vous z muzyką Crushing Axes. Ten koleś wciąż ma niezłe pomysły, jednak nie do końca umie je połączyć w spójną całość, przez co po prostu jego muzyka nie do końca mi wchodzi. Plusem jest natomiast to, że poprawę słychać w kwestii brzmienia.

Z powyższego widać, że u Crushing Axes raczej po staremu. Ja po odbębnieniu tej recenzji do „Black Book” wracał na pewno nie będę.

Ocena: 5/10

Tracklist:

01. Skull Crusher

02. Barbaric Ways

03. Castle Of Bones

04. Burning Man

05. Last Man Standing

06. Farewell

07. A Good Day For Killing

08. Night of Sorrow

09. Scream

10. Evil Out Of The Cage

11. Holyground

12. Finale

Oracle
16775 tekstów

Sarkazm mu ojcem, ironia matką i jak większość bękartów jest nielubiany. W życiu nie trzymał instrumentu w ręku, więc teraz wyżywa się na muzykach. W obiektywizm recenzencki wierzy w takim samym stopniu jak we wniebowstąpienie, świętych obcowanie i grzechów odpuszczenie.

Skomentuj