Wydawca: Debemur Morti Productions
No i chuj. Chciałem się wyrobić z recenzją jeszcze przed premierą i niemal mi się to udało. No ale już od dwóch czy trzech dni możecie sobie słuchać najnowszej propozycji Archgoat w całości, więc nasza zajebistość z dostarczeniem świeżych informacji spadła o 21,37 procent. Czy tam promili.
Z drugiej strony – to dobrze, że już możecie słuchać „Worship the Eternal Darkness” bowiem gdy ktoś może słuchać płyty 10/10 to zazwyczaj wręcz wybornie. Czyżbym się wygadał co do oceny? A czy ktoś miał wątpliwości, jaka będzie nota? Oczywiście nie jest wystawiona w ciemno, a okupiona jest wieloma godzinami słuchania tego albumu. Piąta płyta Finów utrzymana jest w takim stylu, że nie ma kurwa mowy, aby pomylić ten zespół z jakimś innym. Duet Ritual Butcher i Lord Angelslayer z pomocą Goat Agressora wypracowali sobie już swój styl jakiś czas temu. Teraz tylko go rozwijają i wzbogacają, cały czas krocząc ścieżką obraną dawno temu. Czy „Worship the Eternal Darkness” bardzo różni się od choćby wcześniejszego „The Luciferian Crown”? Trochę. Wydaje mi się, że więcej obecnie mamy wolnych fragmentów, zbliżonych do black/doom metalowych temp lub ewentualnie hołdujących wczesnej twórczości Beherit. Może nie jest to idealne określenie na black metalową pożogę, ale przyznam że nie przychodzi mi lepsze do głowy, więc stwierdzam, iż „Worship the Eternal Darkness” buja mocniej. Chyba najmocniej ze wszystkich płyt Archgoat wydanych do tej pory – właśnie dzięki tym wolnym fragmentom. Oczywiście tam gdzie Finowie wjeżdżają na szybsze tempa nie ma przebacz – jest bluźnierczo i agresywnie, ale nie stronią od naprawdę nieźle użytych partii klawiszy. Archgoat potrafi po prostu w diabelstwo w każdej ze swoich odsłon. A skoro o nich mowa, to znów na płycie pojawia się numer będący jak na moje ucho hołdem dla pierwszych dwóch płyt Bathory – tym razem zatytułowano go „Rats Pray God”. Oczywiście równie zajebisty co reszta płyty. Tutaj wszystko się zgadza – muzyka, teksty, okładka, kurwa, nawet jebane sample są idealnie dobrane pod to kilkadziesiąt minut sonicznego Zła.
Więc nie może być inaczej. Dla mnie nowy krążek Archgoat to znakomite dopełnienie black metalowego podium – Beyond Man i Baxaxaxa czekali na nich. Można już zamknąć 2021 roku. Dobranoc.
Ocena: 10/10
Tracklist:
01. Intro 02. Heavens Ablaze 03. Black Womb Gnosis 04. All Christianity Ends 05. In Extremis Nazarene 06. Rats Pray God 07. Empyrean Armageddon 08. Blessed in the Light of Lucifer 09. Worship the Eternal Darkness 10. Burial of Creation
