Wydawca: Nuclear War Now! Productions
Nigdy nie byłem jakimś mocnym fanem Antediluvian, ale po spotkaniu z najnowszym pełniakiem stwierdzam, że abstrakcyjność tego krążką sięga takiego zenitu, że aż muszę przeprosić się z twórczością Kanadyjczyków.
Najlepsze we wszystkim jest to, że Antediluvian zamiast się rozwijać, cofa się w swoim rozwoju jeszcze bardziej, aniżeli na wydanym osiem lat temu “Λόγος”. Regres jest na tyle głęboki, że muzyka schodzi gdzieś bardzo głęboko do neandertalskich pieczar i tam za pomocą kości i naciągniętych na bębny skór mamutów tworzy wręcz prymitywne, plemienne dźwięki, które ogłupiają człowieka na tyle, że ten nie może się z nich wyswobodzić. Abstrakcyjność tego wszystkiego polega na tym, że całość po dłuższym obcowaniu zdaje się być idealnie przemyślanym potokiem dźwięków, mającym za zadanie zahipnotyzować słuchacza, by poddać go rytuałowi jakiegoś diabła. Antediluvian potrafi przy tym uplastycznić tutaj wszystkie swoje chore wizje w bezpośredni i dosadny sposób. Przykładem niech będzie lekko ambientowy początek kawałka otwierającego album – “Obscene Pornography Manifests In The Divine Universal Consciousness” – który to jest tylko przedsmakiem tego muzycznego gwałtu, który będzie stosowany na słuchaczu. Ofiara zostanie wpierw brutalnie skopana i odarta z wszelkiej godności, a następnie – po chwili zwolnienia – zostanie ostro dojechana sonicznym chaosem. Brutalna forma mieszająca się tutaj z ambientowymi, plemiennymi wstawkami, tworzy tu rytualną, transową muzyczną księgę w której poznajemy wszelkie formy zła, które bytują w ludzkiej powłoce. W takim “Guardians Of The Liminal” przeniesiemy się na przykład do rajskiego ogrodu dzięki niebiańskim partiom smyczków. Lecz po chwili przekonamy się, że jest to dźwięk mocno wypaczony, za którym kryje się zgniłe od środka jabłko, które będzie smakować nam niczym wytworna kolacja z ludzkiego mięsa. Mięsa mocno surowego dodajmy, które będziemy chcieli spożywać więcej i więcej, mimo ohydnego smaku i zgagi jakie ono będzie wywoływać.
I tutaj Antediluvian wygrywa wszystko. Mimo swej odpychającej formy „The Divine Punishment” jest na wskroś tworem odważnym, rozszerzającym granicę ekstremum sięgającym do granic prymitywizmu. I w tym wypadku Kanadyjczykom ten eksperyment wypada naprawdę zajebiście.
Ocena: 8,5/10
Tracklista:
01. Obscene Pornography Manifests in the Divine Universal Consciousness
02. All Along the Sigils Deep
03. How the Watchers Granted the Humans Sex Magick in the Primordial Aeon
04. Guardians of the Liminal
05. Tamasic Masturbation Ritual
06. Sadomaniacal Katabasis (Last Fuck of the Dying)
07. Temple Prostitute
08. Circumcision Covenant
09. White Throne
10. The Liar’s Path
11. Winged Ascent unto the Twelve Runed Solar Anus
