Wydawca: Century Media Records
Aborted, czyli kwartet z Belgii wydał właśnie swój nowy album i nazwał go przekornie „Retrogore”. Dlaczego przekornie?
Bo już któryś raz słucham sobie tej płyty i powiem Wam, że nie ma tutaj niczego retro – przeciwnie wręcz, całość brzmi bardzo nowocześnie, wszystko pstryka i cyka jakby wydano na to gruby piniondz. Czuć, że każde jebnięcie w strunę i każde pierdolnięcie w talerz zostało przemyślane i przegłosowane na wielu, wielu próbach. Niestety, ja słuchając tych dźwięków nie mogę się oprzeć wrażeniu, że przy tym „Retrogore” zostało całkowicie wyprane z emocji. Wiem jednak ja i pewnie większość czytających te wypociny, że brutalno – techniczny death metal to nie jest coś, przy czym robi mi się nad wyraz dobrze. Czasem posłucham, ale bez przesady – myślę jednak, że coś dobrego docenić bym potrafił. Ale Aborted na „Retrogore” mimo to nie powoduje u mnie szybszego bicia serca, gęsiej skórki, że o wzwodzie nie wspomnę. Przede wszystkim, ten krążek jest dla mnie niespójny – brutalne death metalowe cięgi nagle zostają przerwane przez przesłodzoną solówkę, albo szybkie napierdzielanie wyhamowane przez jakieś przejście w wolne rejony (ja wiem, że to częsty zabieg, ale jakoś w przypadku Aborted nie czuję tego, nie zgrywa mi się to, nie słyszę ciągu przyczynowo – skutkowego). Przykład – „Forged in Decrepitude”. Jakby panowie chcieli sobie oddryfować w stronę deathcore’owych naleciałości i za bardzo ich zniosło. A nawet jak napieprzają tak jak powinni, czyli brutalnie, technicznie – nie rusza mnie to, po prostu nie potrafię się zmusić do wykrzesania z siebie sympatii względem tego krążka. Przyznam – dla mnie jest nudny. Niech się mądrzejsi ode mnie, z poczytniejszych szmatławców nad nim spuszczają, ale mnie „Retrogore” w ogóle nie przekonuje. Może i jest tu dużo krwi, flaków i co tam sobie Aborted wymyśli, ale brak w tym ducha.
No to się naraziłem, ale taki już mój los. Jeśli komuś to wadzi, nie poradzę. Ale nie polecę Wam Aborted, bo miałbym wyrzuty sumienia, że naciągam Was na niepotrzebne wydatki.
Ocena: 6/10
Tracklist:

Tomek
29 kwietnia 2016 at 19:21
100 % zgadzam się. Ale oni już od kilku płyt nie grają brutal techniczny death metal, co najwyżej brutal deathcore. Za bardzo przeprodukowane brzmienie, komputerowe a przez to jest tak jak napisałeś, brak ducha, nudne granie i to idzie odczuć nawet na koncertach, widziałem ich w akcji, ewidentnie brutalny deahcore !