Skip to main content

Patrząc na objętość specjalnego wydania „Oldschool Metal Maniac”, jubileuszowego – dwudziestego, dochodzę do wniosku, że Leszek powinien pisać książki. To co zawarte jest w tym numerze spokojnie na taką bowiem by starczyło. No, może przesadzam, nie byłaby to kniga rozmiarów „Potopu”, ale i tak całkiem pokaźna. I cała poświęcona jednej kapeli – Bathory. Tak po prawdzie to dostajmey tutaj nie ziniacza, ale kompendium, prawdziwe jebane kompendium na temat wszystkiego co Forsberg zrobił dla sceny, praktycznie od początku. Lechu dokopał się do mnóstwa archiwalnych zdjęć, wywiadów, recenzji od samych początków Bathory. Wszystko tutaj poukładane jest chronologicznie i czyta się wybornie. Mamy tu masę ciekawostek o działalności tej jednej z najbardziej wpływowych hord w historii metalu, mamy też sporo wywiadów z kapelami o tym, jaki był wpływ Bathory na nich jako ludzi i jako muzyków. Leszek więc odpytał na tę okoliczność Wagnera z Sarcófago, odpytał ludzi z Mystifier, Watain, kopistów Bathory z Ereb Altor, Necrophobic czy Hades, ale też krótkie notki od innych, wcale nie mniej ważnych person. Jest też wywiad z autorem książki o Bathory – Jose Luisem Cano Baronem. Mamy przegląd winylowych wersji najważniejszych płyt Bathory (Lechu odpuścił sobie raczej erę po 1991 roku, więc o krążkach jak „Requiem” czy „Blood on Ice” akurat tutaj wiele nie poczytacie, a szkoda). Znajdziecie też masę starych flayersów, ogłoszeń i tak dalej i tak dalej. Może teraz mowa o tym, czego mi tutaj brakuje – no właśnie brakuje mi okresu późniejszego Bathory. Wiadomo, w większości te albumy nie są już takie dobre (wyjątkiem jest Krew na Lodzie), niemniej jednak jest to pewien etap twórczości, do tego zakończony zbyt szybko, bo przedwczesną śmiercią Quorthona. Z drugiej strony – pamiętam recenzje płyt „Nordland” czy „Destroyer of Worlds”, w których autorzy narzekali, że kupa, że nie to samo – co ciekawe, dziś wszyscy jarają się również i tymi krążkami. Nieważne – ważne, żebyście zapamiętali, że przegapiając zakup tego ziniacza umknie Wam mnóstwo czytania o jednym z najlepszych zespołów na scenie metalowej. Będziecie w chuj żałować, a za 5 – 10 lat ludzie będą sprzedawali jeden egzemplarz za w chuj kasy. Zobaczycie, tak będzie.

Oracle
17409 tekstów

Sarkazm mu ojcem, ironia matką i jak większość bękartów jest nielubiany. W życiu nie trzymał instrumentu w ręku, więc teraz wyżywa się na muzykach. W obiektywizm recenzencki wierzy w takim samym stopniu jak we wniebowstąpienie, świętych obcowanie i grzechów odpuszczenie.

Skomentuj