Wydawca: Iron Bonehead Productions
Doprawdy piękne logo mają ci Kanadyjczycy. Czasem naprawdę jestem w stanie zrozumieć osoby narzekające, że kiedyś to było i weź kurwa odczytaj co tu jest napisane, bo takie logo Iron Maiden to zawsze do odczytania.
A w przypadku Malgöth jest kurwa rozdeptany na pentagramie żuk i powstała z tego wszystkiego plama. No nic, przejdźmy do zawartości muzycznej debiutu tej hordy – a tu jest kurwa podobnie jak na okładce. Czyli przemoc, zlewająca się w jedną całość, z połączenia wszystkiego co najbrutalniejsze w black i death metalu. Można by to też nazwać war metalem, jeśli miałoby to komu co ułatwić. Bezpardonowy atak na Wasz słuch to cel, jaki obrało sobie trio z Toronto. „Primordial Dawn” to cztery brutalne, chaotyczne numery. Produkcja nieco przytłumiona, dwa wokale z pogłosem, a chwilowo to chyba nawet i trzy, dudniąca perkusja i nieustająca kanonada – tak w skrócie można by opisać, co dzieje się na tej EPce. Nie powiem, że jest to najoryginalniejsze co w życiu słuchałem, jednakże niezaprzeczalnie jest to jedna z bardziej chaotycznych i bezpośrednich propozycji, jakie zjawiły się w mojej skrzynce promo. Z drugiej strony – nie jest to jakaś typowa zrzyna z Revenge czy Blasphemy, Malgöth sięga szerzej, chwilami nawet czerpiąc z grind core’a. Na pewno musicie sami się przekonać, bo mnie możecie nie wierzyć, że „Primordial Dawn” jest warte odsłuchu.
A według mnie, jest warte. Kwadrans diabelskiej, bluźnierczej i brutalnej ejakulacji do przyjęcia na klatę.
Ocena: 7/10
Tracklist:
1. | Possessed Sword of a Thousand Deaths | ||
2. | Defiling the Convent | ||
3. | Cellular Void Corruption | ||
4. | The Opposer |