Wydawca: Hell’s Headbangers Records
Czy ktoś ma ochotę na odrobinkę bluźnierstwa z Ameryki Południowej, a dokładnie z Peru? Jeśli tak, zachęcam ustawić się w kolejce pod lokalnym sklepem muzycznym i gnębić dostawcę muzyki o EPkę Goat Semen.
Ta bowiem ukaże się końcem lipca, więc daję Wam cynk już teraz, żebyście zarezerwowali sobie czas. „Fuck Christ”, gdyż tak uroczo zatytułowane jest to dzieło, zawiera osiemnaście minut muzyki, podzielonej na pięć strzałów. A każdy z numerów jest jak strzał z pięści w ryj Nazareńczyka. Może i mało wyszukane porówanie, ale podobnie jest z muzyką Goat Semen – oldschoolowy i dziki miks black, death i thrash metalu, do jakiego przyzwyczaiła nas scena z Ameryki Południowej. Wściekły i przeznaczony raczej dla wąskiej grupki odbiorców, plwającej na ładny i bezpieczny metal.
Bo tu ani ładnie, ani bezpiecznie – przynajmniej z założenia. Goat Semen od zarania swojego istnienia przyjął taktykę obrażania uczuć religijnych przeciętnych obywateli i co bardziej wrażliwych metalowców, co to lubią metal, ale uważają, że religia w życiu też jest potrzebna i nie można z niej szydzić. Im raczej odradzam obcowanie z „Fuck Christ”, bo nie wyniosą z tych odsłuchów niczego przyjemnego. Natomiast każdy inny, szczególnie zwolennik latynoamerykańskich bluźnierstw powinien być zadowolony.
Tak więc nie ma co się zastanawiać, tylko szukać miejsca, w którym dostaniecie ten zatruty owoc kopulacji najbardziej obrazoburczych elementów w muzyce metalowej. Słuchajcie na pohybel chrześcijaństwu.