Wydawca: Satanik Royality Records
O, jakaż urocza EPka się przyplątała do odsłuchowej kolejki. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak to fajnie w gąszczu często bardzo dziwnych i męczących materiałów do odsłuchu wpada coś, nad czym znów nie trzeba się wysilać – wystarczy oddać się tej muzyce.
Tym razem padło na death/grindowy zespół z Portland, Dripping Decay. Kolesie na zdjęciach wyglądają na oldschoolowych metaluchów, okładka zwiastuje nam skok na przełom lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia – czego chcieć więcej? No to włączmy „Ripping Remains” i sprawdźmy.
Tak jak przypuszczałem (a też, nie ukrywajmy, przeczytałem w notce promocyjnej) Dripping Decay łupie sobie oldschoolową mieszankę death metalu i grindu, co przejawia się w tym że na ich najnowszym materiale dostajemy po uszach mieszanką paskudną, ale i przyjemną. Usłyszycie tutaj wpływy Terrorizer czy Napalm Death, Autopsy, Repulsion lub Brutal Truth, jak też Master – do wyboru, do porzygu. Jak widać wzorce są pyszne, wykonanie też niezgorsze. I choć słyszeliście to zapewne w 92832 wersjach – uwierzcie mi, to cały czas dobrze smakuje. Epigoni sceny death/grindowej wcale nie muszą być nudni. Ten materiał ma na ten przykład niewiele ponad kwadrans i może przez to wałkuje się go idealnie.
Jako bonus dostajemy cover. Zaskoczenie – żadnego z wymienionych wyżej zespołów. Raczej byście się nie spodziewali usłyszeć tutaj Helloween, ale tak właśnie jest, bowiem Dripping Decay przerobiło „Trick or Treat”. Wypadło fajnie, na pewno ciekawiej niżby mieli być kolejnym zespołem, który coveruje „Storm of Stress” czy „Horrified”.
Możliwe, że nawet nie zarejestrujecie, iż taka EPka ukazała się na rynku. Jeśli jednak gdzieś Wam się rzuci w oczy lub uszy – dajcie jej szansę. Bardzo porządne oldschoolowe granie.
Ocena: 8/10