Skip to main content

Wydawca: Ossuary Records

Może nie wszyscy z Was kojarzą, ale Distrüster to nic innego, jak nowe wcielenie Deathreat. Ci ostatni też nie bili chyba rekordów popularności, a szkoda. Tworzyło go trio Uappa, Kosa i DQ, o ile pamięć mnie nie myli.

Coś tam się podziało i kapela zamarła, po czym zmieniła lekko skład oraz nazwę. O nazwie już wspomniałem, co do składu – DQ został zastąpiony przez Jamesa Stewarta, znanego z okładania beczek w Decapitated czy Vader. Zrobiło się światowo? No może, choć akurat ni chuja nie wpływa to w moim przypadku na ocenę „Sic Semper Tyrannis”. Dlaczego? Bo to dobra płyta po prostu i chłopaki strzeliliby sobie w kolano jeśli dokładali by do niej naklejkę o tym skąd pochodzą muzycy. Na szczęście tego nie zrobili. Dobra, a teraz do meritum – na debiucie dostajemy jedenaście kawałków, które można scharakteryzować jako miks d-beatu, punka, crusta i death metalu. W zależności od numeru ciężar gatunkowy przeskakuje raz na jedną raz na inną szalę. Pewnie jak ktoś nie znałby tego zespołu, to po okładce spodziewałby się jakiegoś true heavy metalu – wcale mu się nie dziwię. Też mam takie skojarzenia. No ale muza jest muza, nie ocenia się podobno płyty po okładce. A więc – mamy tutaj wolne wałki, w niemal sludge’owych tempach („To Live Beutifully”). I mamy też, w większości, szybkie i gwałtowne lepy na ryj. Jedne w których bardziej słychać punka czy d-beat („Loyal to None”, „Martyrs Game” czy „Burning. Open. Wounds.”) inne bardziej crustowe (jak półminutowy „A.P.O.S.”). Zasadniczo wszystkie one są natomiast utrzymane na wysokim, bardzo dobrym poziomie. Równocześnie wcielenie pod szyldem Distrüster wydaje mi się bardziej przemyślane, mniej chaotyczne i surowe w porównaniu do Deathreat. Czy lepsze? Zależy czego szukacie w muzyce, trudno mi powiedzieć które wcielenie lubię bardziej. Obie grupy, mimo że mające ten sam trzon, różnią się nieco od siebie. Skupiając się dziś na Distrüster sądzę, że ta muzyka, pomimo dzikości jest również trochę dojrzalsza i uporządkowana. Jeśli przełoży się to na dłuższą egzystencję tego zespołu – kupuję to podejście. „Sic Semper Tyrannis” jest bowiem płytą bardzo dobrą, raczącą Was sowitym wpierdolem, a równocześnie nieznacznie zróżnicowaną i mniej zbitą. Przez to pewnie i ciekawszą. Najlepiej przekonajcie się sami.

Mnie odpowiada to co słyszę. „Sic Semper Tyrannis” był ostatnio częstym gościem w moim odtwarzaczu i nie mogę powiedzieć, by był niemile widziany. Czy tam słyszany. Szkoda by było, gdyby ten debiut przeszedł bez echa, bo wart jest Waszej uwagi. Jeśli będziecie rozczarowani – biorę to na siebie. I jestem spokojny, nie podejrzewam wysypu pretensji po sesji odsłuchowej krążka Distrüster.

Ocena: 8/10

1. Nobody Dares
2. Now
3. Die!
4. To Live Beautifully
5. A.P.O.S
6. Burning. Open. Wounds
7. Martyr’s Game
8. Over and Over
9. Loyal to None
10. Bullshit
11. Calm Under Fire

Oracle
17401 tekstów

Sarkazm mu ojcem, ironia matką i jak większość bękartów jest nielubiany. W życiu nie trzymał instrumentu w ręku, więc teraz wyżywa się na muzykach. W obiektywizm recenzencki wierzy w takim samym stopniu jak we wniebowstąpienie, świętych obcowanie i grzechów odpuszczenie.

Skomentuj