Skip to main content

Daemonium Имя мне ЛегионWydawca: Bloodred Distribution

Są lub były na świecie trzy zespoły o nazwie Daemonium, a ten któremu teraz przyjrzymy się bliżej pochodzi z nie tak odległego Kijowa. Jego krążek jakiś czas temu wylądował w mojej skrzynce, więc najwyższa pora zabrać się zań.

Daemonium – nazwa trąci mi z lekka gimnazjalnym chujem, no ale cóż, ważne by muzyka taka nie była. Ale coś wyczułem pismo nosem jeśli chodzi o to gimnazjum, bowiem na „Имя мне Легион” mamy muzykę, która jest kolejnym etapem fascynacji dla młodocianego metalowca, zaraz po Metallice i Iron Maiden. Tak, mówię tu o Behemoth. Jak na moje ucho Daemonium wzoruje się na ekipie Nergala w dość wyraźny sposób. Powiedziałbym, że czuć tu echo Hate, ale kurwa po co porównywać kopistów do kopistów? Ogólnie z kwiatem polskiej sceny metalowej kojarzy mi się nie tylko muzyka, ale i otoczka – te fotki w booklecie i tak dalej, to wszystko jednoznacznie wskazuje, że Daemonium chętnie wskoczyłoby w trasę z kapelą Adama (obojętnie którego). Jak muzycznie? A raczej nijak. Black/death metal zagrany z dobrym brzmieniem, zaaranżowany z dbałością o szczegóły, z odrobiną elektroniki. No typowy produkt kapeli, która brzydzi się surowym brzmieniem i chciałaby raczej być agresywna, ale nie do końca, bo wszak tych fanów pasowałoby jednak mieć. Dla mnie takie krążki są totalnie przeciętne, a muzyka zawarta na „Имя мне Легион” jest jakby bez historii, bez serca i bez duszy. Na sam koniec dostajemy dwa ambientowe numery, których równie dobrze mogłoby nie być, bo ani nie zadziałały na plus ani na minus w przypadku krążka Daemonium.

No trudno. Płytę dostałem, odsłuchałem kilka razy i dam sobie rękę uciąć, że już do niej nie wrócę przez najbliższy rok, dwa, może trzy. Albo już w ogóle. Tak też może się zdarzyć.

Ocena: 5/10

Tracklist:

1. Intro (XVIII Enochian Key)  
2. Имя мне Легион
3. Бесноватый
4. Тёмный гений
5. Пристанище зла
6. Изувеченный
7. Выпусти нас!
8. Пристанище зла (Ambient version)  
9. Изувеченный (Ambient version)

 

Oracle
17436 tekstów

Sarkazm mu ojcem, ironia matką i jak większość bękartów jest nielubiany. W życiu nie trzymał instrumentu w ręku, więc teraz wyżywa się na muzykach. W obiektywizm recenzencki wierzy w takim samym stopniu jak we wniebowstąpienie, świętych obcowanie i grzechów odpuszczenie.

Skomentuj