Wydawca: Stygian Black Hand Records / Godz ov War Productions
Czarna Eucharystia brzmi całkiem w porządku – obrazoburczo i raczej wiadomo, na co się nastawiać przed odsłuchem. Nie wiem dlaczego, ale jakoś podskórnie czułem, z czym będę miał do czynienia już właśnie po samej nazwie.
I jakimś cudem mi się to sprawdziło. Żebym tak szóstkę w totka przewidywał, byłoby mi ciut lżej w życiu. No ale nie ma co narzekać, przynajmniej recenzje mi się lekko pisze. A jeśli i Ty drogi czytelniku / czytelniczko / osobo niedefiniująca swojej płciowości lub definiująca ją odmiennie od dwóch poprzednich opcji, wytypowałeś lub -aś, że trio z USA podąża ścieżką wyznaczoną przez Profanatica to masz całkowitą rację. Black metal w ich wykonaniu cechuje się całkowitym brakiem poszanowania uczuć religijnych – wszystkich, zaś w szczególności judeochrześcijańskich. Muzycznie – jest bardzo prosto i bezpośrednio, tak jak w zespole Ledney’a. Black Eucharist bardzo mocno kojarzy mi się z jego twórczością i to wcale nie jest zarzut. Po prostu struktury utworów, barwa wokalu czy intensywność sekcji rytmicznej przywodzi mi na myśl tak doskonałe krążki jak „Thy Kingdom Cum”, ale żeby nie zamykać się w jednym zespole – maniacy Von czy chwilami Goatlord też znajdą coś dla siebie, a w wolniejszych fragmentach to i Beherit. Same utwory może z kolei i nie są bardzo zróżnicowane, ale nie są swoimi lustrzanymi odbiciami lub kopiami kilku patentów – kompozycje są raczej krótkie i bezpośrednie, poza ośmiominutowym „Broken Staff of the Shepard” – dłuższym, ale wcale przez to nie mniej bezpośrednim. Po prostu zastosowano w nim więcej zwolnień. Jak możecie więc przeczytać, Black Eucharist porusza się w dość hermetycznym, ortodoksyjnym stylu ekstremalnego USBM. Zapewne nie trafi do każdego słuchacza, który określi się fanem black metalu, ale też nie podejrzewam, żeby celowali oni w jak najszerszy target i sprawdzali, czy rośnie im sprzedaż krążka.
„Inn of the Vaticide” spełnia moje wymagania wobec bestialskiego black metalu – słucham tej płyty z naprawdę dużą przyjemnością, co może i kwalifikuje mnie na leczenie zamknięte, ale kto by się tym przejmował. Świetny debiut, wyczekujcie premiery!
Ocena: 8/10
Odnośnie drugiego akapitu – są tylko dwie płcie: męska i żeńska. Reszta to choroba psychiczna.