Wydawca: Lower Silesian Stronghold
To mój pierwszy kontakt z Beliar i mam wrażenie, że nie ostatni. Zakładam bowiem, że są młodzi, być może nawet piękni (chociaż srogim image się zakrywają), a na pewno głodni muzyki, bo to ostatnie słychać na „Arcana Imperii”.
Dźwięki, które Beliar zaproponował nam na swoim debiucie, określiłbym jako dość wesoły (!) w swoim wydźwięku black metal z mnóstwem naleciałości. Słyszę thrash, przebija się nieco deathu i motoryka, która na myśl mi przywodzi heavy. Wszystko podlane doza melodii, której siłę wzmacnia jeszcze specyficznie drący ryja wokal. Rzekłbym: pięknie. Dużo lepiej Beliar brzmi w szybszych fragmentach płyty, bo jakoś nie przekonuje opętanie wylewające się ze zwolnienia w utworze numer 3. Dużo bardziejsza jest solówka. W zasadzie cały do przyjemny muzycznie obraz psuje mi ostatni kawałek. Mój humanistyczny umysł nie jest w stanie pojąć co pchnęło panów do umieszczenia tego wałka, który bardziej pasował by mi do naśladowców dajmy na to Devil Doll. Sam utwór jest dość prosty, acz ciekawy, ale kompletnie z dupy, przynajmniej z mojej starczej perspektywy. Za to singlowy, radiowy jest utwór numer dwa. Cholernie chwytliwy i do nucenia podczas dowolnej aktywności fizycznej. Nie jest źle, a nawet jest dobrze.
Na koniec jeszcze warto wspomnieć o samym wydaniu „Arcana Imperii”. Astetyczne i w zasadzie w dwóch kolorach. No i nie wypalcujecie okładki. Także jeden mały punkt właśnie za to.
Ocena: 7/10
Tracklist: