Wydawca: The Sinister Flame Records
Dwa lata temu album Baxaxaxa był dla mnie krążkiem roku – stawać z nim w szranki mógł tylko Beyond Man. Na następcę „Catacomb Cult” czekałem więc z niekłamaną niecierpliwością i byłem niesłychanie rad, gdy promo wskoczyło do skrzynki.
„De Vermis Mysteriis” jest już zresztą dostępny w całości do odsłuchu, więc możecie sobie wyrobić zdanie o nim i bez mojej recenzji, jednakże kilka zdań o nim Wam powiem. A więc – zasadniczo wielu zmian nie ma. Niemcy nadal przynoszą nam na tacy najlepsze, co było w black metalu lat dziewięćdziesiątych, zanim stał się on czymś normalnym, przystępnym i popularnym.
Condemptor, czyli jedyny członek oryginalnego składu, doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak powinien brzmieć album oddany w całości Czarnej Sztuce. A więc nie znajdziecie tutaj żadnych ozdobników, chyba że za takie przyjmiecie grobowe klawisze, zresztą w śladowych ilościach. Reszta – utrzymana całkowicie w kanonach black metalowego puryzmu. Ten album brzmi doskonale zarówno gdy tempa są nieco szybsze (jak w numerze tytułowym), ale chyba przede wszystkim w tych wolnych kompozycjach w stylu „Awaken, the Old Thing in the Ground”, w których riffy ciągną się jak przedłużająca się agonia. Jestem nimi wręcz zachwycony, ale to już norma w przypadku Baxaxaxa – ten zespół doskonale wpisuje się w mój ideał black metalu z najgłębszej piwnicy. A przy tym zaznaczam, że sound wcale nie jest tragiczny, a wręcz przeciwnie – ten album brzmi surowo, ale potężnie.
Apogeum przychodzi natomiast wraz z zamykającym całość, dziesięciominutowym „Necrolatry Libation”, poprzedzonym dwuminutowym intrem – z miażdżącymi gitarami, świetnymi bębnami i nadającymi całości niesłychanej atmosfery klawiszami. Powolny, złowrogi. No i wokal Patricka – no kurwa, gość potrafi w zło wyrzygiwane gardłem. Wychodzi mu to równie dobrze, co wydawanie niesamowitych zespołów.
Zastanawiałem się też, czy bardziej podoba mi się „Catacomb Cult” czy „De Vermis Mysteriis” i nie wiem. Nowy album niby w tym samym stylu, jednak odnoszę wrażenie, że nieznacznie różni się od poprzedniczki. Są to może i jakieś szczegóły, ślady, jednak są. I chyba to sprawia, że nie umiem wybrać. Co oznacza, że drugi album w dyskografii Baxaxaxa otrzymuje ode mnie również maksymalną notę. Moim zdaniem – w pełni zasłużoną.
Ocena: 10/10