Skip to main content

Wydawca: Godz ov War Productions

Absque Cor nie rozpieszcza słuchaczy – to drugi album tej jednoosobowej hordy po sześcioletniej ciszy. Przyznam, że od odsłuchu i recenzji pierwszej płyty nie powróciłem do niej chyba ani razu. Jak będzie w przypadku drugiej płyty?

Będzie lepiej, ale bez przesady. Debiut, zatytułowany „Haniebne wędrówki zakończyć” był krążkiem z gatunku „Ok, może jeszcze kiedyś do niego wrócę”. Natomiast w przypadku „Na Zawsze Cieniem…” jest ciut lepiej. Znaczy – raczej na pewno jeszcze do niego kiedyś wrócę. Ale do rzeczy.

Pod względem muzyki Absque Cor nie przeszło jakiejś radykalnej metamorfozy. Rzekłbym, że zmiany są symboliczne. Na pewno wpływy Furii są mniej wyczuwalne. Pozostały natomiast elementy atmospheric black metalowe, mocno zahaczające również o nurt depresyjno – samobójczy. Przy niemałej długości poszczególnych utworów, a co za tym idzie – całego krążka, mógłby to być problem. Przynajmniej dla mnie. I czasem jest, a czasem nie – raczej w zależności od mojego nastroju. Paradoksalnie, im mam gorszy nastrój, tym bardziej leży mi muzyka z tej płyty. Utwierdza mnie ona wówczas w moim przekonaniu, że świat i ludzie to jakaś pojebana aberracja i ogólnie – na hasiok. Jak jestem w dobrym humorze, jakoś nie mogę docenić twórczości Absque Cor. Wtedy wydaje mi się zbyt rozlazła, z przerostem formy nad treścią – przynajmniej w niemałej jej części. Bo są fragmenty, które wypadają bardzo dobrze bez względu na moje samopoczuciowe widzimisię – chociażby w „Dziękuję, że jesteś” czy „Piosenka o niczym”.

Natomiast nie za bardzo mogę przyczepić się do tekstów – z nimi nie mam raczej problemu. No, może nie ze wszystkimi, ale w kilku momentach przyznaję – Mielczanin ma pióro. A to ważne, gdy chce się pisać w języku polskim. Teksty oczywiście absolutnie pozytywnie nie nastrajają.

A teraz jeśli to wszystko sobie zsumujemy i będziemy chcieli wyciągnąć jakąś średnią do podsumowania, to myślę że siódemeczka będzie uczciwa. Wskaże czytelnikowi, że jeszcze nie wszystko mi się na tym albumie podoba, ale że jest progres w stosunku do debiutu i że generalnie faktycznie może jeszcze do tego albumu powrócę. Bo powrócę.

Ocena: 7/10

Oracle
17555 tekstów

Sarkazm mu ojcem, ironia matką i jak większość bękartów jest nielubiany. W życiu nie trzymał instrumentu w ręku, więc teraz wyżywa się na muzykach. W obiektywizm recenzencki wierzy w takim samym stopniu jak we wniebowstąpienie, świętych obcowanie i grzechów odpuszczenie.

Skomentuj