Bulldozer to z jednej strony zespół kultowy, z drugiej chyba cały czas będący w cieniu innych hord, a z trzeciej to mam również podejrzenie, że ten cały kult może jest spowodowany tym, że jako nieliczni dotarli do Polski w czasie gdy mało który zespół do Polski docierał – bo kto wie, czy jeśli zamiast nich koncertówkę u nas nagrałoby takie Death SS, czy sprawy nie wyglądałyby inaczej?
Zostawmy jednak na boku dywagacje a zajmijmy się książką A.C. Wilda – „Historia Bulldozer… i inne Herezje”. Publikacja ukazała się pod koniec roku a ja skończyłem czytać ją w zeszłym tygodniu (teraz zabrałem się za „Maxima Culpa”, tam to jest dopiere hardcore, nie to co u tych grzecznych metaluchów). Książka skupia się na osobie autora oraz na jego zespole. Cóż – historia akurat na 130 stron. Jednak pewnie, jeśli miałby w niej zajmować się sam tekst, to całość zamknęłaby się raczej w 50 stronach. Bo lwia część tego wydawnictwa to zdjęcia – masa zdjęć, grafik, przedruków. To nie zarzut, wizualnie wygląda to fantastycznie. Czyta się tę książkę bardzo szybko, raczej jak duży wywiad, w którym nie ma pytań. Możemy poznać pogląd A.C. na włoską scenę z lat osiemdziesiątych, dziewięćdziesiątych jak i późniejszych. Dość szybko przelatujemy przez historię Bulldozer, czasem wydaje mi się, że zbyt szybko i pewnie wiele rzeczy mógłby to AC rozwinąć w miejsce jakichś tam innych jego wywodów, np. o tym czym według niego jest herezja i tak dalej. No ale to jego książka, napisał co miał ochotę napisać.
Czy mogę polecić tę książkę? No pewnie tak, ale raczej tylko maniakom Bulldozer, choć z drugiej strony nie wiem, ile nowych rzeczy oni z tej publikacji wyłuskają. Na pewno będą zadowoleni szatą graficzną, bo książka wydana pod tym względem jest fantastycznie. Jak dla mnie mogło być więcej treści, ale ja dziwny jestem, ja książki czytam.